Obudziłam się rano ale obok mnie nie zobaczyłam Roberta. Na siebie założyłam to co miałam wczoraj i po cichu zeszłam na dół. Poszłam do salonu a tam na kanapie zobaczyłam Marco i Roberta. Spali przytuleni do siebie a obok było pełno zasmarkanych chusteczek. Postanowiłam ich przykryć kocem i pójść do łazienki. Gdy wyszłam poszłam do kuchni i przygotowałam śniadanie. Kiedy wszystko było gotowe spojrzałam na zegarek-było kilka minut po 9. Poszłam do salonu aby obudzić chłopaków ale oni już nie spali. Zawołałam ich aby przyszli na śniadanie i wszyscy w trójkę usiedliśmy przy stole. Po śniadaniu posprzątałam i usiadłam w kuchni. Ciągle miałam ochotę na papierosa w końcu po cichu wyszłam z domu i pobiegłam do sklepu. Kupiłam paczkę i wróciłam. Niestety Robert wraz z Marco zauważyli ,że mnie nie ma i kiedy weszłam do domu oby dwoje pytali gdzie byłam. Tłumaczyłam im się ,że w sklepie ale nie było tego co chciałam więc nic nie kupiłam. Oni nie uwierzyli i dali mi spokój. Kiedy znowu wrócili do salonu ja poszłam na górę i wyszłam na balkon, odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się. Chcąc już wziąć ostatniego bucha na balkonie zobaczyłam Marco stojącego przy drzwiach który powiedział:
-Zostań, porozmawiajmy.
Spojrzałam na niego niepewnie i cicho odpowiedziałam:
-Szybko, zwięźle i na temat.
Marco wtedy podszedł bliżej i zaczął mówić:
-Jasmine dlaczego to robisz ? Dlaczego oszukujesz Roberta przecież jeszcze nie dawno to mi mówiłaś ,że mnie kochasz i to nie minie z dnia na dzień. Chcesz się na mnie zemścić że cię nie chciałem? Nie rób tego na Robercie, mu na tobie zależy a tobie nie więc daruj sobie.
Po tych słowach uderzyłam Marco i krzyknęłam:
-Co ty o mnie wiesz? Zajmij się lepiej swoją sztuczną dziunią!
Weszłam do środka i zeszłam na dół niestety jak się okazało za mną wszedł Reus i na dole pociągnął mnie za rękę. Zaczęłam wrzeszczeć i rozkazywać aby mnie puścił jednak to nie poskutkowało i wtedy zaczął mnie obrażać, nagle z łazienki wyszedł Robert odepchnął go ode mnie i wyprowadził za drzwi. Ja zamyślona poszłam do łazienki i się zamknęłam. Zastanawiałam się nad tym co powiedział Marco ale jednak odpuściłam bo wiedziałam że zależy mi na Robercie. Po kilku minutach wyszłam z łazienki na schodach zobaczyłam Lewandowskiego opierającego głowę o ręce. Podeszłam bliżej i objęłam go:
-Ej Robert co jest?
-Nie wiem sam. Marco to mój przyjaciel a teraz ta kłótnia.
Wtuliłam się w niego i pocałowałam jego szyję chciałam dać mu choć trochę otuchy. W końcu wstaliśmy ze schodów i poszliśmy do salonu. Wspólnie a raczej przeciwko zagraliśmy w Fifę i tak zleciał czas w pewnym momencie zegar wybił godzinę 16 a Roberta brzuch wspomniał o sobie. Postanowiłam przyrządzić zdrową tortillę. Po 20 minutach byłą już gotowa i razem z Roberta siadaliśmy do stołu. Gdy już było posprzątane podeszłam do Roberta położyłam ręce na jego barkach i powiedziałam:
-Będę musiała się zbierać, podrzucisz mnie ?
-A co ty będziesz sama w mieszkaniu robiła? Możesz przecież zostać.
-Nie wiem czy wiesz ale nie mam ubrań.
-A to o to chodzi. No to zrobimy tak ja cię podrzucę, poczekam na ciebie a później wrócimy do mnie okej?
-Po chwili zastanowienia zgodziłam się i wyszliśmy z domu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu a ja poszłam szybko po rzeczy. Gdy weszłam do mieszkania na podłodze zobaczyłam karteczkę...
___________________________________________
Tylko na taki mnie było stać bardzo przepraszam. Brak weny i jeszcze wczorajsza porażka ;/
Ale jak to mówią Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce ;)
Heja BVB :*
No a przede wszystkim dziękuję za miłe komentarze :) Mam nadzieję ,że pod tym rozdziałem też się jakiś znajdzie :)
CO te brak weny z nami robi hmmm ? Mnie osobiście doprowadza do szału ! Nie no rozdział ci wyszedł miło mi się go czyta naprawdę :) ciekawe o jaką karteczkę chodziło :) życzę ci dużo weny , wpadaj do mnie! http://siostrakubyb.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mała Leitnerka :)
Nie wiem po prostu o czym pisać w takie dni. ;/ Mnie także ale miły komentarz zawsze motywuję ;) Bardzo często zaglądam na twojego bloga jest świetny ;)
Usuń