środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 23

-Cześć moja przyjaciółeczko.
Powiedziała to strasznie ironicznym tonem podchodząc do mnie i obwąchując mnie w końcu powiedziała:
-Jednak nie myliłam się to twoje perfumy. Myślisz ,że możesz wszystko? Zabrałaś mi Marco teraz jeszcze Roberta suko. Co, dziecko też mi zabierzesz?
Patrzyłam na nią jak na wariatkę ale w pewnym momencie wysłowiłam się:
-Masz rację nie myliłaś się, ale tak to jest jak się wyrzuca chłopaka z domu. A co do Marco to nie zapędzaj się nikogo ci nie zabrałam i nie miałam takiego zamiaru. To że Robert zrozumiał ,że go okłamujesz i powinien w stosunku do niego działać to tylko i wyłącznie twój problem. Po co go okłamywałaś? Z resztą mnie też, przyznaj nie chciałaś naszej przyjaźni od momentu kiedy powiedziałam ci ,że podoba mi się Marco. A tak w ogóle to już nie ważne. Daruj sobie i wyjdź. Zależy mi na Robercie więc idź i nie wracaj a twojemu dziecku współczuję matki-oszustki.
Po tych słowach wypchałam ją za drzwi i poszłam do salonu. Siedziałam chwilę na kanapie ale w pewny momencie postanowiłam zadzwonić do Roberta. 
-Tak, słucham?
-Cześć Robert. Mogę do ciebie wpaść?
-Oczywiście. 
Nie mówiłam nic więcej tylko w rękę załapałam klucze od mieszkania i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi i wsiadłam do windy. Po wyjściu z budynku złapałam taksówkę i po 15-stu minutach dojechałam pod dom Roberta. Zapukałam do drzwi które natychmiast otworzył Robert. Ruchem ręki wskazał mi drogę do salonu i usiedliśmy na kanapie, wtedy Robert powiedział:
-Powiedziałem Marinie że mnie okłamuję, na początku się nie przyznawała ale gdy jej powiedziałem ,że i tak wyrzucę ją z domu to przyznała mi rację.  W sumie to mi ulżyło. 
Skoro Robert już zaczął ten temat opowiedziałam mu co zaszło u mnie w mieszkaniu. Było widać na jego twarzy złość ,ale dla mnie ten temat był już zamknięty. Przytuliłam się do Roberta a on do mnie. Siedzieliśmy tak chwilę czasu aż w końcu Robert zaproponował mi związek. Bez wahania zgodziłam się i byliśmy oficjalnie parą. Po chwili nasze usta skleiły się i nie ustępowały do momentu kiedy nie poczuliśmy spalenizny. Oderwałam się od Roberta i spytałam:
-Co tak śmierdzi?
Nagle on podskoczył z kanapy i krzyknął:
-O kurcze, jedzenie!
Pobiegł do kuchni a ja za nim. Tam zobaczyliśmy garnek cały czarny z którego leciała para. Oby dwoje przeraziliśmy się a Robert wziął ścierkę i przełożył garnek do zlewu. Gdy to zrobił usiadł przy stole i zaczął płakać. Niepewnie podeszłam do niego i objęłam go:
-Ej Robert co się stało?
On podniósł głowę, zaśmiał się i powiedział:
-Bo teraz będę głodny a tak miałem ochotę na ryż.
Zaczęłam się śmiać:
-To ja mam pomysł, zrobię obiadek dla naszej dwójki i obiecuję że będzie to ryż dobrze?
-Zgoda misiu. 
Ja zaczęłam przygotowanie obiadu a Robert poszedł do łazienki. W końcu przyszedł i oferował mi pomoc. Zanim zdążyłam odpowiedzieć usłyszeliśmy dzwonek do drzwi:
-Robert zapraszałeś kogoś?
-Nie, ale pójdę otworzyć.
-No leć. 
Ja zajęłam się dalszym przygotowywaniem obiadu a Robert otworzył drzwi. Na wejściu usłyszałam głos Marco po chwili Robert wszedł sam do kuchni i powiedział:
-A możesz zrobić dla trzech kotek? 
Kiwnęłam głową na tak a Robert poszedł do salonu. Po dwudziestu minutach zawołałam ich na obiad. Przyszli ucieszeni i usiedli do stołu. Podałam im talerze a sama chciałam iść do salonu:
-Jasmine gdzie idziesz? Nie zjesz z nami?
Spojrzałam na dwójkę mężczyzn którzy patrzyli na mnie błagającym wzrokiem:
-Nie jestem głodna.
Wtedy poszłam do salonu a gdy chciałam usiąść poczułam jak ktoś mnie podnosi. Był to Robert:
-Jak nie zjesz z nami obiadu to obiecuję ci że nie przestaniesz się śmiać. 
Chciałam się jakoś urwać i powiedziałam:
-Zjem ale tylko jeśli mnie puścisz.
Robert postawił mnie na ziemie a ja pobiegłam na górę, jednak na schodach złapał mnie Marco:
-A ty gdzie? Do jedzenia. 
Kłóciłam się z nimi jeszcze trochę ale w końcu zjadłam. Gdy to zrobiłam poszłam pozmywać i wtedy do kuchni przyszedł Robert. Objął mnie od tyłu i pocałował mój policzek:
-A teraz jak ci obiecałem nie przestaniesz się śmiać.
Już zaczął mnie łaskotać a ja powiedziałam:
-A jeśli zostanę na noc to odpuścisz mi ten śmiech.
Robert chwilę zastanowił się ale w końcu się zgodził. Razem poszliśmy do salonu gdzie grał Marco w fife gdy skończył zaproponował mi pojedynek ze mną:
-Sorry ja nie umiem grać.- Wtedy Robert wtrącił:-To ja ci pomogę.
Na taką grę przystałam jednak z wyborem drużyn było bardzo zabawnie. Oby dwoje chcieliśmy być Borussią Dortmund ,ale Marco w końcu odpuścił i stwierdził ,ze także będzie Borussią ale Mönchengladbach. W końcu mecz się zaczął, końcowy wynik to 2-2. Siedzieliśmy jeszcze tak kilka godzin ale w końcu na zegarze wybiła 22 ja poczułam się senna i poszłam do sypialni.


_______________________________________________
Trochę dłuższy :) Tak jakoś dzisiaj od rana wena mnie naszła. 
5komentarzy=następny rozdział 

5 komentarzy:

  1. Świetny blog .. jejku . ;33 Rozdział genialny . Piszesz super , dlatego nominowałam Cię do LBA , szczegóły u mnie na blogu : http://zaczac-swoje-zycie-od-nowa.blogspot.com/
    + czekam na nn . ;3 Pzdr .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo <3
    Robercik płaczee ;c :D
    Nominowałam Cię do LBA :) Szczegóły u mnie :
    http://julia-marco-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey ,
    uważam że twój blog jest niesamowity. Bardzo podoba mi się twó styl pisania *_*
    Czekam czekam czekam
    na kolejne <3<3<3
    i tu pytanie :
    Czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ( na moim blogu http://megan-marco-marc-story.blogspot.com/ lub na ask.fm/adminkakaii) ?
    Jeśli tak to bardzo bym o to prosiła :*
    Pzdr :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplementy właśnie dla takich rzeczy lubię pisać :P
      Oczywiście że mogę ;*

      Usuń
  4. Fajny rozdział:) i ciekawe opowiadanie:D

    OdpowiedzUsuń