czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 28

Bardzo przepraszam wszystkich czytelników bloga za tak długą nie obecność, mam nadzieję ,ze będziecie jeszcze ze mną i na nowo odbudujemy razem to co już mamy ;) Dziękuje za każdy komentarz a także za wyświetlenie :*

____________________________________________________
Obudziłam się wcześnie rano i poszłam do garderoby tam naszykowałam ubrania i poszłam się umyć.
Wysuszyłam włosy i nałożyłam lekki makijaż nim się zorientowałam było już po godzinie 11. Założyłam na siebie naszykowane wcześniej ubranie i przygotowałam sobie śniadanie. Szybko je skonsumowałam i tak jak miałam zrobić tak zrobiłam, zadzwoniłam do Marco:
-Oo, Cześć Jasmi.
-Cześć, zrobiłam tak jak chciałeś zadzwoniłam.
-Martwię się, wszystko dobrze u ciebie?
-Tak..-Nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ mi wtrącił.
-Może przyjdziesz dzisiaj na mecz?
-Będę, umówiłam się z Robertem o 15 pod stadionem, ja już muszę kończyć ale życzę Ci udanego meczu.
-Dziękuję, przyda się.
Rozłączyłam się i na mojej twarzy zawitał uśmiech, brakowało mi jego głosu ale teraz już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony Marco z drugiej strony Robert, nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Nagle moje rozmyślania przerwał dzwonek domofonu, podeszłam do drzwi a gdy je otworzyłam zobaczyłam Roberta. Wskazałam ruchem ręki drogę do salonu i poszłam za nim:
-Robert z tego co wiem, to nie byliśmy umówieni.
-Masz rację, nie o tej porze ale jest już 13 więc tak sobie pomyślałem ,że może pojedziesz już ze mną na stadion.
-No nie wiem...-nie zdążyłam dokończyć a on mi przerwał.
-Z tego co widzę jesteś już gotowa, a właśnie zapomniałem Ci powiedzieć. Wyglądasz pięknie.
Zawstydziłam się i poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce, więc na poczekaniu wymyśliłam:
-Muszę jeszcze włosy ułożyć.- Robert zareagował tak jakby się tego spodziewał, powiedział ,ze z chęcią na mnie poczeka. Już nie miałam innego wyjścia więc szybko poszłam do łazienki i wyjęłam prostownice, zrobiłam delikatne fale i byłam w 100% gotowa, Robert jeszcze raz na mnie spojrzał i się uśmiechnął:
-Mówiłem Ci już ,że wyglądasz pięknie?
Zaśmiałam się i wygoniłam go z domu. na stadion dojechaliśmy w 20 minut, Ludzie już zaczynali się zbierać ,więc Robert pokazał bilet VIP i weszłam do środka, szliśmy obok szatni ponieważ miał taki przywilej. Pod drzwiami od szatni Borussii Dortmund przytuliłam go i podziękowałam za bilet. Kiedy byłam już przy wejściu dla VIP`ów ktoś złapał mnie za ramię, kiedy się obróciłam to był Marco:
-Co chcesz?
-Nic, chciałem Cię zobaczyć.
-Widzisz mnie, wystarczy? Mogę iść?
Marco spojrzał na mnie ze smutną miną a ja zrozumiałam ,że to co powiedziałam było nie miłe. od razu go przeprosiłam i powiedziałam:
-Marco przepraszam, nie wiem co się ostatnio ze mną dzieję. Nie masz się o co martwić. Pamiętasz jak mówiłeś ,że lepiej byłoby gdybyśmy się nie znali? Miałeś rację, ja nie rozumiem tego co się dzieje wokół mnie to wszystko jest za szybko.
-Jasmine nie mów tak, wtedy rzuciłem słowa na wiatr nie wiem do tej pory co mną kierowało ale wiem jedno, popełniłem błąd i to wielki, kochałaś mnie a może nadal tak jest? Nie wiem, a ja Cię zraniłem. Pewnie myślisz ,że jestem świnią może to i racja, ale jeśli nadal coś do mnie czujesz to mi powiedz, Robert to mój przyjaciel a nie może tak być ,że masz nas dwóch.
Zatkało mnie,nie wiedziałam co powiedzieć jednak po chwili ocknęłam się i mówiłam to co mi ślina na język przyniesie:
-Robert to także mój przyjaciel i pomiędzy mną a nim wszystko wyjaśnione. Zaczęliśmy znajomość od nowa i kończymy ją tylko i wyłącznie na przyjaźni. A co z tobą? Dla mnie to temat skończony, nie chcę myśleć o kimś kto nie ma miejsca dla mnie w swoim świecie, a teraz idź bo zaraz zaczynacie rozgrzewkę.
Napięcie odwróciłam się i poszłam przed siebie, wiedziałam ,że go okłamuję ale myślałam ,że tak będzie lepiej. Kiedy usiadłam na trybunach i zobaczyłam jak wybiegają na murawę spojrzałam na niego, widać było że nie jest w humorze. Nie wiedziałam jak to odkręcić, wiedziałam ,że to przeze mnie więc postanowiłam go zawołać, na moje szczęście podbiegł i powiedziałam wszystko co mi leżało na sercu:
-Marco masz rację kocham Cię, nic się nie zmieniło, ale wiem że twój świat jest inny, Katie mi powiedziała kiedyś ,że jestem przeciwieństwem Ciebie i nigdy nie będziemy razem szczęśliwi to jedyna rzecz kiedy miała rację. Teraz już wiesz jak jest i cieszę się ,że w końcu to wszystko nie dusi się we mnie. Jednak wiem też ,że to nie ma sensu, nie mogę przeskakiwać z kwiatka na kwiatek, choćby to było nie wiem co. Nie chcę żeby Robert myślał o mnie źle bo to mój przyjaciel, ty z resztą wiesz co do ciebie czuję. Mówiłam Ci już ,że to wszystko jest tak trudne i dzieję się tak szybko ,że nie wiem co będzie, z takim biegiem czasu może stać się wszystko...-Łzy zaczęły zbierać mi się w oczach a Marco szybko powiedział:
-Dokończymy tą rozmowę później ale chcę żebyś wiedziała ,że Kocham Cię i dzień bez ciebie jest zupełnie inny, w moim świecie jet miejsce dla ciebie, zawsze tak było jest i będzie, nie wiem czemu ale ja jakoś nie chciałem ci tam wpuścić, wiedziałem ,że zakręcisz mi w głowie i jednak udało Ci się zakochałem się jak dziecko. A dla mnie słowa Katie się nie liczą, liczysz się ty i Robert.
Po tych słowach jego usta wylądowały na moich i nie mogły się oderwać, jednak odepchnęłam go i z uśmiechem na twarzy odesłałam go na rozgrzewkę.
____________________________________________________________
Mam nadzieje ,ze rozdział się podoba ;) teraz będą regularnie ;)

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 27

Obudziłam się w nocy z powodu bólu. Ciężko mi się oddychało więc wcisnęłam przycisk który powiadamiał lekarzy. Nagle przy sobie zobaczyłam jednego z nich. Podłączył mi respirator i podał tabletki. Kiedy wyszedł natychmiastowo zasnęłam. Obudziłam się dopiero około 9 kiedy przyszła pielęgniarka. Jak się okazało musiałam dostać znieczulenie ogólne. Musiałam leżeć ciągle tak samo w końcu przestałam czuć ,że żyję.
***Osiem dni później***
Przeszłam operację, ponieważ moje serce było niedokrwione. Stan się polepszył i powoli wracałam do dawnego życia. W ten dzień akurat miałam dostać wypis ze szpitala i wrócić do mojego mieszkania. Kiedy odebrałam dokumenty i spakowałam swoje rzeczy. Zamówiłam taksówkę, niestety musiałam jechać do Roberta i odebrać swoje kartony. Na miejscu poprosiłam taksówkarza by poczekał a ja zniosę swoje kartony. Weszłam do domu i nikogo nie zobaczyłam wyniosłam kartony przed dom i każdy wkładałam do bagażnika. Po 20 minutach w końcu stałam pod swoim mieszkaniem. Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy. Kiedy spojrzałam na zegarek była godzina 16, postanowiłam jeszcze pójść na spacer. ubrałam się ciepło i wyszłam z domu. Kiedy przechodziłam obok grupki osób trzymających paczkę papierosów coś mnie drgnęło aby zapalić jednak aby dbać o swoje zdrowie zmieniłam myśli. Chwilę później postanowiłam wrócić do domu. Kiedy już siedziałam przed telewizorem zobaczyłam na ekranie: "Borussia Dortmund-Borussia M`gladbach w tą sobotę". Postanowiłam załatwić sobie bilety na mecz. Wykręciłam numer Roberta i nieśmiałym głosem mówiłam:
-Cześć Robert, przepraszam jeśli przeszkadzam ale ja chciałam cię o coś poprosić.
-Cześć Jasmine, nie przeszkadzasz. Coś się stało ?
-Nie jasne że nie ja po prostu słyszałam ,że gracie jutro mecz. I jeśli mógłbyś mi załatwić bilet byłabym bardzo wdzięczna.
-Nie ma sprawy, przyjdź jutro pod stadion o 15, będę czekał albo ...
Nie dokończył ponieważ się rozłączyłam z powodu braku baterii. Byłą już 19 więc brałam się za kolację, zrobiłam sobie jajecznicę z chlebem  i szybko ją skonsumowałam. Po kolacji poszłam wziąć prysznic. Wykąpana jeszcze wzięłam laptopa i zawitałam na facebooka`a tam czekało na mnie kilka wiadomości. jedna nawet była od Mariny:
'HAAHAHAHAH jaki nieszczęśliwy wypadek, może tego chciałam ale to ty już sama się wkopałaś. A ten pocałunek Katie i Roberta aahhh jakie widoki. A z resztą co tu gadać. Ja skończyłam swoją robotę. Dużo przeżyłaś dam ci już spokój.'
W ogóle się to wiadomością nie przejęłam po przeczytaniu tylko usunęłam ją. Następna wiadomość była od Marco:
'Życzę ci zdrowia, byłem w szpitalu ponieważ się martwię. Jeśli będziesz w domu proszę zadzwoń do mnie'
Po tej wiadomości kolejnych nie czytałam. Czułam jak moje serce bije mocniej wiedziałam że kocham Marco i to się nie zmieni. Miał wtedy rację no ale cóż. Ja odłożyłam laptopa i postanowiłam ,ze zadzwonię jutro. Z uśmiechem na twarzy zasnęłam myśląc o Marco.

________________________________________________
Przepraszam was bardzo za taką długą przerwę .;* Przepraszam mam nadzieję ,ze nie ubyło czytelników ;) 
5KOM=NASTĘPNY ROZDZIAŁ 

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 26

I nagle poczułam ból...
Gdy się ocknęłam nie wiedziałam gdzie jestem. Stało przy mnie kilku lekarzy wraz z pielęgniarkami kiedy spytałam co się stało lekarz odpowiedział:
-Miała pani wypadek. Jest pani w szpitalu a także w ciężkim stanie. Chcieliśmy powiadomić rodzinę jednak nie wiemy kogo.
Ja tylko pokręciłam głową i słabym głosem powiedziałam:
-Nie mam rodziny. 
Lekarz coś wpisywał w jakiś notatnik a ja patrzyłam na skraplającą się kroplówkę, po chwili lekarze opuścili pokój a ja myślałam o zdarzeniu z dnia dzisiejszego. Łzy leciały mi po policzkach nie wiedziałam jak mam tłumaczyć Roberta próbowałam ale nic z tego, a kiedy już postanowiłam nie myśleć o tym w tej chwili zobaczyłam go przy sali razem z Marco. Znowu zaczęłam a płakać głowę przewróciłam na drugą stronę i myślałam o uczuciach do Marco i Roberta. Wiedziałam ,że to z Robertem połączyła mnie jakaś więź, zależało mi na nim albo zależy tylko to co zrobił z Katie bardzo mną wstrząsnęło. Jednak był także Marco przecież jeszcze niedawno go kochałam a może jeszcze kocham tylko wiem ,że nic z tego nie będzie. Kiedy myślałam o tym wszystkim usłyszałam otwierające się drzwi-był w nich Robert. Spojrzałam na niego z nienawiścią a on podszedł i usiadł na krzesełku obok mojego łóżka. Chciał złapać mnie za rękę ale ją szybko zabrałam i powiedziałam:
-Nie wiem po co tu przyszedłeś, ale nas już nie ma. Nie jesteśmy razem. Jak ty mogłeś to zrobić jeszcze z Katie z dziewczyną Marco?! A w ogóle po co Marco tu przyszedł?
-Jasmine spokojnie cichutko, nie denerwuj się. To z Katie to nie było tak. Ona mnie pocałowała, ona się rzuciła a ja po prostu nie wiedziałem co zrobić..
Chciałam wtedy coś wtrącić jednak Robert nie pozwolił mi:
-Daj mi powiedzieć dobra Jasmine, nie mów tak proszę mi na tobie wciąż zależy, pocałunek z Katie to nic. Marco już z nią nie jest po tym co mu zrobiła zostawił ją. Wybaczyliśmy sobie. Przyszedł bo nie chciał mnie zostawić samego. A z reszta myślę też ,że jest tu dla ciebie. Mam nadzieję ,że jeszcze nie przekreśliłaś mnie do końca. Spróbuj mi jeszcze zaufać, proszę.
Po tych słowach lekko się zdziwiłam spojrzałam jeszcze na szybę w której stał Marco i poczułam jak moje serce bije mocniej. W końcu zwróciłam się do Roberta:
-Może kiedyś ci zaufam ale nie rób ze mnie głupiej bo nie jestem. Widziałam ,że to nie był pocałunek wymuszony ty go po prostu odwzajemniłeś, cieszę się że znów jesteście przyjaciółmi ale przykro mi nie mogę już z tobą być. Nie chcę nawet. Zraniłeś mnie. Wiem ,że to co teraz powiem może wydawać się dziwne ale chcę abyśmy zaczęli znajomość na nowo ale zakończyli ją tylko na przyjaźni okej ? Chcę ci ufać ale nie chcę związku. A teraz mogę mieć do ciebie prośbę.
Robert spuścił głowę w dół i mówił coś pod nosem ale w końcu wydusił z siebie:-
-Jasne.
Poprosiłam go aby wyszedł z sali i jeśli mógłby to przywieść mi jakieś ubrania z mojego mieszkania, chciałam jeszcze przemyśleć dzisiejsze wyznania. Kiedy wyszedł ja postanowiłam się przespać w głowie wciąż miałam Reus`a i nawet mi się śnił.

___________________________________________________________________
Proszę rozdział. Przepraszam was ,że tak późno :* 3 kom następny jutro :)

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 25

Na niej napisane było: "Nie myśl że moje słowa się nie spełnią, zapamiętasz mnie! Marina... !!"
Po tym co przeczytałam przestraszyłam się ale zrobiłam to po co przyszłam czyli spakowałam swoje rzeczy. Gdy wychodziłam z mieszkania kartkę włożyłam do torebki i upewniłam się czy okna są zamknięte. Wyszłam z budynku i pokazałam Robertowi karteczkę on jednak w ogóle się tym nie przejął tylko przytulił mnie i pocałował. Po chwili jechaliśmy już do niego. Robert postawił auto w garażu i oby dwoje weszliśmy do środka. Od razu poszliśmy do salonu i włączyliśmy film. Kiedy się skończył z lekkimi obawami poszłam się wykąpać a ze mną Robert. Po kąpieli poszliśmy do sypialni a ja zasnęłam w objęciach Lewandowskiego.
Następnego dnia rano od razu gdy się obudziłam na siebie założyłam to. Poszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. Około 9 przygotowałam śniadanie i obudziłam Roberta. Zeszliśmy razem na dół i wspólnie zjedliśmy posiłek. Robert oznajmił mi ,że idzie na trening o 15 i zaproponował abym poszła z nim. Jakoś nie miałam ochoty więc powiedziałam ,że nie czuję się najlepiej i zostanę w domu a przy okazji posprzątam. On zaakceptował to i posprzątał po śniadaniu. Ja w tym czasie akurat ścieliłam łóżko w sypialni. Nagle na swoich pośladkach poczułam ręce. Obróciłam głowę a wtedy Robert musnął moje usta. Ja odwzajemniłam pocałunek i już straciłam nad sobą kontrolę. Po przyjemnościach zeszliśmy na dół a Robert wziął jeszcze prysznic. W końcu zegar wybił godzinę 14 a Robert już postanowił wyjść z domu. Ja natomiast zajęłam się sprzątaniem. Przetarłam kurze, umyłam okna oraz zmiotłam i umyłam podłogi. Poukładałam we wszystkich szafkach aż w końcu postanowiłam napić się herbaty. Kiedy woda jeszcze się gotowała ja poszłam do łazienki i się ogarnęłam. W końcu woda zagotowała się a ja wypiłam gorącą herbatę. Postanowiłam zrobić Robertowi niespodziankę więc chciałam pójść po niego na trening. Była godzina 17 więc akurat powinien się kończyć zamówiłam taksówkę i po 10 minutach byłam na miejscu. Zdążyłam wysiąść a wtedy przed moimi oczami zobaczyłam całującego się Roberta z Katie. W mojej głowie tylko siedziało dlaczego z Katie? No ale zapłakana stałam ciągle w miejscu. Patrzyłam na tą sytuację nie wiedząc co się dzieje ale w pewnym momencie zauważył mnie Robert odepchnął od siebie Katie i biegł w moją stronę. Ja w tym momencie natychmiastowo odwróciłam się i biegłam przed siebie.... 

______________________________________________________________________
Dzisiaj dodam jeszcze jeden jeśli tu znajdą się dwa komentarze.. 

Wiem rozdział krótki i beznadziejny :( 

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 24

Obudziłam się rano ale obok mnie nie zobaczyłam Roberta. Na siebie założyłam to co miałam wczoraj i po cichu zeszłam na dół. Poszłam do salonu a tam na kanapie zobaczyłam Marco i Roberta. Spali przytuleni do siebie a obok było pełno zasmarkanych chusteczek. Postanowiłam ich przykryć kocem i pójść do łazienki. Gdy wyszłam poszłam do kuchni i przygotowałam śniadanie. Kiedy wszystko było gotowe spojrzałam na zegarek-było kilka minut po 9. Poszłam do salonu aby obudzić chłopaków ale oni już nie spali. Zawołałam ich aby przyszli na śniadanie i wszyscy w trójkę usiedliśmy przy stole. Po śniadaniu posprzątałam i usiadłam w kuchni. Ciągle miałam ochotę na papierosa w końcu po cichu wyszłam z domu i pobiegłam do sklepu. Kupiłam paczkę i wróciłam. Niestety Robert wraz z Marco zauważyli ,że mnie nie ma i kiedy weszłam do domu oby dwoje pytali gdzie byłam. Tłumaczyłam im się ,że w sklepie ale nie było tego co chciałam więc nic nie kupiłam. Oni nie uwierzyli i dali mi spokój. Kiedy znowu wrócili do salonu ja poszłam na górę i wyszłam na balkon, odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się. Chcąc już wziąć ostatniego bucha na balkonie zobaczyłam Marco stojącego przy drzwiach który powiedział:
-Zostań, porozmawiajmy.
Spojrzałam na niego niepewnie i cicho odpowiedziałam:
-Szybko, zwięźle i na temat. 
Marco wtedy podszedł bliżej i zaczął mówić:
-Jasmine dlaczego to robisz ? Dlaczego oszukujesz Roberta przecież jeszcze nie dawno to mi mówiłaś ,że mnie kochasz i to nie minie z dnia na dzień. Chcesz się na mnie zemścić że cię nie chciałem? Nie rób tego na Robercie, mu na tobie zależy a tobie nie więc daruj sobie. 
Po tych słowach uderzyłam Marco i krzyknęłam:
-Co ty o mnie wiesz? Zajmij się lepiej swoją sztuczną dziunią!
Weszłam do środka i zeszłam na dół niestety jak się okazało za mną wszedł Reus i na dole pociągnął mnie za rękę. Zaczęłam wrzeszczeć i rozkazywać aby mnie puścił jednak to nie poskutkowało i wtedy zaczął mnie obrażać, nagle z łazienki wyszedł Robert odepchnął go ode mnie i wyprowadził za drzwi. Ja zamyślona poszłam do łazienki i się zamknęłam. Zastanawiałam się nad tym co powiedział Marco ale jednak odpuściłam bo wiedziałam że zależy mi na Robercie. Po kilku minutach wyszłam z łazienki na schodach zobaczyłam Lewandowskiego opierającego głowę o ręce. Podeszłam bliżej i objęłam go:
-Ej Robert co jest?
-Nie wiem sam. Marco to mój przyjaciel a teraz ta kłótnia.
Wtuliłam się w niego i pocałowałam jego szyję chciałam dać mu choć trochę otuchy. W końcu wstaliśmy ze schodów i poszliśmy do salonu. Wspólnie a raczej przeciwko zagraliśmy w Fifę i tak zleciał czas w pewnym momencie zegar wybił godzinę 16 a Roberta brzuch wspomniał o sobie. Postanowiłam przyrządzić zdrową tortillę. Po 20 minutach byłą już gotowa i razem z Roberta siadaliśmy do stołu. Gdy już było posprzątane podeszłam do Roberta położyłam ręce na jego barkach i powiedziałam:
-Będę musiała się zbierać, podrzucisz mnie ?
-A co ty będziesz sama w mieszkaniu robiła? Możesz przecież zostać.
-Nie wiem czy wiesz ale nie mam ubrań.
-A to o to chodzi. No to zrobimy tak ja cię podrzucę, poczekam na ciebie a później wrócimy do mnie okej?
-Po chwili zastanowienia zgodziłam się i wyszliśmy z domu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu a ja poszłam szybko po rzeczy. Gdy weszłam do mieszkania na podłodze zobaczyłam karteczkę...  


___________________________________________
Tylko na taki mnie było stać bardzo przepraszam. Brak weny i jeszcze wczorajsza porażka ;/ 
Ale jak to mówią Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce ;)
Heja BVB :*
No a przede wszystkim dziękuję za miłe komentarze :) Mam nadzieję ,że pod tym rozdziałem też się jakiś znajdzie :)

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 23

-Cześć moja przyjaciółeczko.
Powiedziała to strasznie ironicznym tonem podchodząc do mnie i obwąchując mnie w końcu powiedziała:
-Jednak nie myliłam się to twoje perfumy. Myślisz ,że możesz wszystko? Zabrałaś mi Marco teraz jeszcze Roberta suko. Co, dziecko też mi zabierzesz?
Patrzyłam na nią jak na wariatkę ale w pewnym momencie wysłowiłam się:
-Masz rację nie myliłaś się, ale tak to jest jak się wyrzuca chłopaka z domu. A co do Marco to nie zapędzaj się nikogo ci nie zabrałam i nie miałam takiego zamiaru. To że Robert zrozumiał ,że go okłamujesz i powinien w stosunku do niego działać to tylko i wyłącznie twój problem. Po co go okłamywałaś? Z resztą mnie też, przyznaj nie chciałaś naszej przyjaźni od momentu kiedy powiedziałam ci ,że podoba mi się Marco. A tak w ogóle to już nie ważne. Daruj sobie i wyjdź. Zależy mi na Robercie więc idź i nie wracaj a twojemu dziecku współczuję matki-oszustki.
Po tych słowach wypchałam ją za drzwi i poszłam do salonu. Siedziałam chwilę na kanapie ale w pewny momencie postanowiłam zadzwonić do Roberta. 
-Tak, słucham?
-Cześć Robert. Mogę do ciebie wpaść?
-Oczywiście. 
Nie mówiłam nic więcej tylko w rękę załapałam klucze od mieszkania i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi i wsiadłam do windy. Po wyjściu z budynku złapałam taksówkę i po 15-stu minutach dojechałam pod dom Roberta. Zapukałam do drzwi które natychmiast otworzył Robert. Ruchem ręki wskazał mi drogę do salonu i usiedliśmy na kanapie, wtedy Robert powiedział:
-Powiedziałem Marinie że mnie okłamuję, na początku się nie przyznawała ale gdy jej powiedziałem ,że i tak wyrzucę ją z domu to przyznała mi rację.  W sumie to mi ulżyło. 
Skoro Robert już zaczął ten temat opowiedziałam mu co zaszło u mnie w mieszkaniu. Było widać na jego twarzy złość ,ale dla mnie ten temat był już zamknięty. Przytuliłam się do Roberta a on do mnie. Siedzieliśmy tak chwilę czasu aż w końcu Robert zaproponował mi związek. Bez wahania zgodziłam się i byliśmy oficjalnie parą. Po chwili nasze usta skleiły się i nie ustępowały do momentu kiedy nie poczuliśmy spalenizny. Oderwałam się od Roberta i spytałam:
-Co tak śmierdzi?
Nagle on podskoczył z kanapy i krzyknął:
-O kurcze, jedzenie!
Pobiegł do kuchni a ja za nim. Tam zobaczyliśmy garnek cały czarny z którego leciała para. Oby dwoje przeraziliśmy się a Robert wziął ścierkę i przełożył garnek do zlewu. Gdy to zrobił usiadł przy stole i zaczął płakać. Niepewnie podeszłam do niego i objęłam go:
-Ej Robert co się stało?
On podniósł głowę, zaśmiał się i powiedział:
-Bo teraz będę głodny a tak miałem ochotę na ryż.
Zaczęłam się śmiać:
-To ja mam pomysł, zrobię obiadek dla naszej dwójki i obiecuję że będzie to ryż dobrze?
-Zgoda misiu. 
Ja zaczęłam przygotowanie obiadu a Robert poszedł do łazienki. W końcu przyszedł i oferował mi pomoc. Zanim zdążyłam odpowiedzieć usłyszeliśmy dzwonek do drzwi:
-Robert zapraszałeś kogoś?
-Nie, ale pójdę otworzyć.
-No leć. 
Ja zajęłam się dalszym przygotowywaniem obiadu a Robert otworzył drzwi. Na wejściu usłyszałam głos Marco po chwili Robert wszedł sam do kuchni i powiedział:
-A możesz zrobić dla trzech kotek? 
Kiwnęłam głową na tak a Robert poszedł do salonu. Po dwudziestu minutach zawołałam ich na obiad. Przyszli ucieszeni i usiedli do stołu. Podałam im talerze a sama chciałam iść do salonu:
-Jasmine gdzie idziesz? Nie zjesz z nami?
Spojrzałam na dwójkę mężczyzn którzy patrzyli na mnie błagającym wzrokiem:
-Nie jestem głodna.
Wtedy poszłam do salonu a gdy chciałam usiąść poczułam jak ktoś mnie podnosi. Był to Robert:
-Jak nie zjesz z nami obiadu to obiecuję ci że nie przestaniesz się śmiać. 
Chciałam się jakoś urwać i powiedziałam:
-Zjem ale tylko jeśli mnie puścisz.
Robert postawił mnie na ziemie a ja pobiegłam na górę, jednak na schodach złapał mnie Marco:
-A ty gdzie? Do jedzenia. 
Kłóciłam się z nimi jeszcze trochę ale w końcu zjadłam. Gdy to zrobiłam poszłam pozmywać i wtedy do kuchni przyszedł Robert. Objął mnie od tyłu i pocałował mój policzek:
-A teraz jak ci obiecałem nie przestaniesz się śmiać.
Już zaczął mnie łaskotać a ja powiedziałam:
-A jeśli zostanę na noc to odpuścisz mi ten śmiech.
Robert chwilę zastanowił się ale w końcu się zgodził. Razem poszliśmy do salonu gdzie grał Marco w fife gdy skończył zaproponował mi pojedynek ze mną:
-Sorry ja nie umiem grać.- Wtedy Robert wtrącił:-To ja ci pomogę.
Na taką grę przystałam jednak z wyborem drużyn było bardzo zabawnie. Oby dwoje chcieliśmy być Borussią Dortmund ,ale Marco w końcu odpuścił i stwierdził ,ze także będzie Borussią ale Mönchengladbach. W końcu mecz się zaczął, końcowy wynik to 2-2. Siedzieliśmy jeszcze tak kilka godzin ale w końcu na zegarze wybiła 22 ja poczułam się senna i poszłam do sypialni.


_______________________________________________
Trochę dłuższy :) Tak jakoś dzisiaj od rana wena mnie naszła. 
5komentarzy=następny rozdział 

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 22

Nie próżnowałam tylko poszłam do łazienki i zaczęłam szykowanie, z szafy wyjęłam to i byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 20.30 i wyszłam z mieszkania. Poszłam do najekskluzywniejszej dyskoteki w mieście i pierwsze co zrobiłam to wypiłam. Po trzecim kieliszku dopiero wyszłam na parkiet. Tańczyłam sama ale widziałam  jak przystawia się do mnie kilku innych typów. Nagle przed sobą zobaczyłam Roberta. Stanął i spytał czy z nim nie wypije. Ja zgodziłam się i poszliśmy do baru. Rozmawialiśmy o wszystkim a w pewnym momencie zrobiłam się senna i ziewnęłam. Robert zauważył to i zaproponował mi odprowadzenie mnie do domu. Zgodziłam się ale za nim to zrobiłam spytałam:
-A Marina?
-Nie ma jej tu, pokłóciliśmy się i wygoniła mnie z domu.
-Ale to twój dom przecież.
-Tak wiem no ale co a miałem zrobić.
Już nic nie mówiłam tylko opuściliśmy klub. Jak się okazało była 3 w nocy. Pod mieszkaniem spytałam Roberta:
-Skoro Marina wygoniła cię z domu to może przenocujesz u mnie, co ?
Robert po chwili zastanowienia powiedział:
-Tobie nie odmówię.
Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi. Byłam pod wpływem alkoholu tak jak i on więc nasz krok był chwiejny. Jednak za nim każde z nas poszło spać oby dwoje poszliśmy w stronę kuchni. Nagle poczułam jak upadam na ziemi a nade mną jest Robert. Wtedy spojrzałam mu w oczy i poczułam jego usta. Jego dłonie gładziły moje policzki a ja leżałam bezczynnie. W końcu coś mną drgnęło i zmieniłam pozycje teraz to ja byłam nad nim i to ja zaczęłam go całować. Nawet nie wiem kiedy a znaleźliśmy się w sypialni( i dalej wiadomo co było). jednak zanim poszliśmy spać Robert objął mnie a ja powiedziałam:
-Nie powinniśmy tego robić. Marina jest z tobą w ciąży a ja sama nie wiem co ze mną nie tak.
Robert obrócił się w moją stronę i powiedział:
-Ja nie jestem z nią w ciąży. Ona wtedy wypiła a ja nie byłem aż tak bardzo pijany i pamiętam co wtedy zaszło. Najpierw były zwykłe pocałunki w końcu znaleźliśmy się w łóżku ale dalej nic z tego nie było w końcu odepchnąłem ją i przewróciłem się na drugi bok. Byłem śpiący wiec zasnąłem. A ona rano gdy się obudziła wmówiła mi to historyjkę . Ja na początku nie pamiętałem co wtedy zaistniało. Ale odkąd ze mną mieszka przypomniałem sobie ten moment.
-To czemu jej tego nie powiesz? 
-Ona powie że wymiguję się od bycia ojcem.
-Robert ale tak nie może być. Ona nie może tak postępować.
-Ale posłuchaj to dziecko nie jest ani moje ani Marco. Nie wiemy więc jak to wyjaśnić.
-Tego to nie wiem czy nie Marco z resztą co mnie to interesuję. Obiecaj mi ,że kiedy dzisiaj przyjdziesz do domu powiesz jej prawdę i wyrzucisz ją stamtąd.
-Masz rację. 
-A teraz mam pytanie, jeśli nie zależy ci na Marinie to do kogo był skierowany ten buziak podczas meczu.
-Do ciebie mała. 
Z lekka się zarumieniłam i powiedziałam abyśmy poszli spać. 

Wstałam o 10 i zrobiłam śniadanie dla Roberta. Kiedy wszystko było gotowe ogarnęłam się w łazience i na siebie wsunęłam to. Gdy wyszłam zobaczyłam Robert idącego do kuchni w samych majtkach. Szybszym krokiem podeszłam i klepnęłam go w tyłek on obrócił się i mnie pocałował. W końcu oby dwoje usiedliśmy przy stole i zjedliśmy śniadanie. Robert obiecał mi że pójdzie to siebie i powie Marinie to jak było i wyrzuci ją z domu za te oszustwa. W końcu gdy wyszedł miałam wyrzuty sumienia, Marina to moja przyjaciółka chociaż w sumie chciała dla mnie źle z reszta mogła go nie okłamywać mnie też okłamała to niech będzie sprawiedliwość. W końcu po upływie przyszła do mnie Marina z torbami i na wejściu rzuciła.

___________________________________________________________
A tu kolejny rozdział :)