niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 8

-To nie jest dziecko Marco tak wynosi to z moich obliczeń.
Spojrzał smutna i odpowiedziałam:
-Z kim zdradziłaś Marco?
-Właśnie tu jest problem.- Marina zawahała się a ja już wiedziałam czego mam się obawiać.-To dziecko Roberta.
Spojrzałam zszokowana i spytałam:
-Jak Roberta, kiedy, gdzie i jak do tego doszło ?
Marina spojrzała na mnie i błagającą miną zaczęła mówić:
-Pamiętasz jak któregoś dnia pokłóciłam się z Marco, zadzwoniłam do ciebie z tel. hotelowego a ty powiedziałaś ,że idziesz na zakupy a mogę przyjść posiedzieć u ciebie w pokoju.
-No pamiętam, ale wtedy tam Roberta nie było.
-Nie było masz rację. Ty mi dałaś kartę więc weszłam do pokoju i położyłam się na twoim łóżku. Zajrzałam w waszą lodówkę a tam stało whisky. Coś mnie pokusiło i sięgnęłam po nie. Wypiłam 2 szklanki i do pokoju wszedł Robert. Odłożyłam wszystko na miejsce i poszłam umyć szklankę do łazienki. Gdy wyszłam zobaczyłam Roberta był bez koszulki i nagle coś mną drgnęło. Podeszłam do niego i zaczęłam go całować on na początku mnie odpychał ale dał się ponieść pokusie i stało się. Teraz niby żałuję ale do Marco chyba nic nie czuję a ta sytuacja z Robertem dała mi wiele do myślenia. Nie mogę być z kimś kogo nie kocham.

Spojrzałam na nią i ją przytuliłam powiedziałam jej kilka dobrych słów na pocieszenia a Marina nagle wyrwała się z moich objęć i wyjęła wszystkie kartony z szafy, gdy spytałam co robi odpowiedziała:

-Nie może tak być. Wyprowadzam się i kończę ten związek, a Robertowi powiem o dziecku.
Przytuliłam Marinę a ona zaczęła płakać. Zeszła po cichu zobaczyć gdzie jest Marco z Robertem a gdy zobaczyła ich na dworze rozmawiających poszła szybko po kartony i zniosła je na dół Zadzwoniła po taksówkę i wyszła na taras do Marco. Podeszła do niego i jak gdyby nigdy nic przytuliła go. Po chwili dodała:
-Marco to koniec. Przepraszam ,ze tak wyszło. Nie chciałam.
Po twarzy Marco nie było widać smutku. On na to odpowiedział tylko:
-No to przyjaciele.
I jeszcze raz się przytulili. Marina weszła do środka a Robert za nią. Gdy zobaczył jak wynosi kartony pomógł jej a później poszli w kąt porozmawiać. Ja podeszłam do Marco i go przytuliłam, a przy okazji ucałowałam go w policzek i powiedziałam:
-Będzie dobrze.
On na to zrobił zadziorny uśmiech i powiedział:
-Jest świetnie.
Po tym co usłyszałam pomyślałam ,że jest strasznym egoistą ale no nic. Po ciekawym dniu w domu Marco pojechałam do siebie. Wzięłam kąpiel, zjadłam kolację i poszłam spać.

________________________________________________________________

Dodaję drugi ;*

4 komentarze:

  1. Ahh ten Marco ;/ szkoda, że się tak porobiło. Czekam na kolejny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog bardzo mnie wciągnął, wszystkie rozdziały przeczytałam niemalże w dwadzieścia minut !
    Mario to dupek, ale liczę, że dziewczyna ułoży sobie życie z Robertem ;3
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, te komentarze naprawdę pomagają a na pewno zajrze ;*

      Usuń